Do Luton pojechaliśmy easyBusem. Odprawa tym razem była dłuższa i bardziej nerwowa, bo co chwila coś nam "piszczało" na bramce. Nawet okulary. Ale to nic - takie drobiazgi nie zmącą przecież wspaniałego obrazu podróży.
Godzina dwudziesta z minutami. Czasu londynskiego. W samolocie prawie sami Polacy. Próbuję spać, ale syn wciąż o coś pyta, przeżywa. Tak, to była niezwykła podróż.
Okolo 23-iej czasu warszawskiego młody obudził mnie, wskazując okno. Pod nami pięknie oświetlona Warszawa. Po doświadczeniach z London Eye, szukamy wzrokiem znajomych obiektów. Może dostrzeżemy centrum handlowe to blisko domu? Mamo, patrz, most!
Wczoraj w południe oglądaliśmy Londyn z lotu ptaka, dziś przed północą podziwiamy Warszawę z samolotu. Jest piękna. Dobrze jest wrócić do domu po podróży, z której ma się tyle zywych wspomnień. Wszystko wtedy nabiera innego wyglądu. "Idź za głosem serca, dopóki żyjesz [...] Świętuj i niech cię nigdy to nie zmęczy!" jak napisał pewien Egipcjanin. 1400 lat przed nasza era.