Nie spałam. Pakowałam rzeczy swoje, syna, dziesięć razy sprawdzałam, czy są wszystkie dokumenty; robiłam notatki dla męża i pozostałych dzieci - czego mają dopilnować, o czym pamiętać. Na przystanku autobusowym poranny chłód, ciemno. Ale tu już zaczyna się nasza podróż.