W zimowe popołudnie zjawiłyśmy się z siostrą na warszawskim lotnisku, by wyruszyć w podróż do ciepłych krajów. Tym razem jest to zorganizowana przez biuro podróży wycieczka do Maroka połączona ze zwiedzaniem miast imperialnych tego kraju. Mamy naprawdę dość tej zimnej wiosny, a w walizkach poukładane letnie ubrania. Prognoza pogody na tydzień, który mamy spędzić w Afryce jest obiecująca - co najmniej kilkanaście stopni wyższe temperatury niż w Polsce i tylko jeden deszczowy dzień.
Odprawa nie trwa długo i późnym popołudniem zasiadamy na naszych miejscach. Naszej podróży od razu zaczynają towarzyszyć atrakcje - z powodu przymrozku samolot jest odladzany. Trwa to jakieś 10 minut, a potem, przygotowany w ten sposób, zaczyna gonić zachodzące słońce. Długo lecimy na zachód, a następnie na południowy zachód. Kapitan nie daje nam spać :) Całą drogę opowiada o miejscach nad którymi przelatujemy, podaje wysokość i kierunek lotu, stara się zainteresować pasażerów różnymi ciekawostkami. Jestem zachwycona!